Pierwsza burza w sezonie 2012

W ubiegłym sezonie burzowym na inauguracyjne zjawisko musiałem czekać do zaledwie 19 maja, czyli w około półtora miesiąca po rozpoczęciu sezonu. Rok 2012 okazał się uboższy w zjawiska burzowe w mojej okolicy o cały miesiąc. W tym sezonie na inaugurację przyszło mi poczekać aż do 18 czerwca. W końcu jednak się i mój region doczekał. Pierwsza tegoroczna burza w czasie sezonu była naprawdę imponującej siły.

Już około godz. 21:00, znad południowego i południowo-zachodniego horyzontu zaczęły nadciągać rozbudowane cumulonimbusy. Zdjęcia satelitarne z sat24 pięknie złapały strukturę tego klastra burzowego. Kilkanaście minut później nastąpił zachód Słońca, strefa burz zbliżyła się jeszcze bardziej, a powietrze zrobiło się naprawdę parne. Po godz. 22:30 klaster był już zdecydowanie bliżej, stały się już widoczne wyładowania międzychmurowe.

Klaster burz nad Pomorzem, godz. 20:30 CEST. (Sat24)
Klaster burz nad Pomorzem, godz. 23:30 CEST. (Sat24)
O godz. 23:00 częstotliwość wyładowań wynosiła już po kilka na minutę, choć burza nadal była na tyle daleko, że grzmoty po błyskawicach zdążyły się rozejść w powietrzu i nie były słyszalne. Sezon rozpoczął się tuż przed 23:30. Zadarłem głowę w zenit i co widzę? Nasuwającą się w błyskawicznym tempie z kierunku południowego chmurę szelfową, świadczącą o naprawdę rozbudowanej burzy! Pechowo nadeszła ona z kierunku, na jaki nie mam okien, przez co nie mogłem rejestrować zbliżania się arcusa, z resztą był dość słabo widoczny o porze nocnej. Momentalnie zerwał się szkwałowy wiatr, sądząc po zachowaniu się drzew, porywy dochodziły do 80km/h. Opady gradu nie wystąpiły, ale ściana deszczu towarzysząca burzy w kilka minut po tym, gdy shelf zakrył już całkowicie niebo była naprawdę imponująca. Od chwili najścia chmury szelfowej przez kolejne 40 minut wyładowania pojawiały się ponad 15-20 razy w ciągu minuty, później częstotliwość ich zmniejszyła się do kilku na minutę. Długo nie widziałem burzy tak aktywnej elektrycznie. Znaczna część wyładowań miała charakter doziemny, najbliższe z nich występowały w odległości mniejszej niż 1000 metrów ode mnie. Zjawisko ucichło po około 60 minutach od pojawienia się chmury szelfowej.






Była to jedna z najbardziej aktywnych elektrycznie burz jakie zaobserwowałem. Bliskich wyładowań było tak wiele, że tym razem nie ryzykowałem z aparatem jak zwykle i zadowalałem się głównie samą obserwacją. Naprawdę się działo. Porywy wiatru powyżej 60km/h utrzymywały się przez większą część burzy, a opady deszczu o dużej intensywności zmniejszyły się chyba dopiero nad ranem. To była iście sylwestrowa noc, choć odnoszę wrażenie że minionego Sylwestra było dużo ciszej i ciemniej, niż 18 czerwca w chwili przetaczania się klastra burzowego. Jak rozpoczynać sezon to w takim właśnie stylu! Ciekawe, kiedy powtórka z rozrywki?

Komentarze